wtorek, 25 grudnia 2012

Wigilia w KOS


   W nocy spadł śnieg i teraz Nekropolia cała przykryta była białą kołderką śniegu. Irbis siedziała na dachu i patrzyła na zmieniający się świat. Wreszcie dzień powoli zaczął przemieniać się w noc, a na niebie błysnęła pierwsza gwiazda. Teraz już nie było wyjścia. Musiała pojawić się w zamkowej tawernie na Wigilii. Nie wypadało inaczej. Podniosła się powoli i wlazła przez małe okienko na zamkowy korytarz. Otrzepała płaszczyk ze śniegu i ruszyła do tawerny. 
   Kiedy nareszcie dotarła na miejsce byli już tam wszyscy mieszkańcy Kings Of Shadows, a także kilku gości z sąsiednich zamków. Wślizgnęła się cicho do środka i usiadła obok Eboli. Bea właśnie składała wszystkim życzenia, kiedy karp trafił Irbis w tył głowy. – Spóźniłaś się. – Pogroził jej karpiem Ebola i miał dodać coś jeszcze, ale Zmora plasnęła go karpiem po głowie. – Nie bij jej Wigilia jest... – Syknęła. – To mogła się nie spóźniać. – Skrzywił się Ebola. – Cicho bo znowu karpiem dostaniesz. – Pogroziła Zmora. Przez chwilę przekomarzali się walcząc na karpie. Więcej było z tego śmiechu niż prawdziwej walki, bo już po kilku plaśnięciach ryby zaczęły się rozpadać. W końcu sobie darowali i przyłączyli się do reszty zamku, która ściskała się i składała sobie życzenia. Ktoś nawet wyciągnął opłatek i kilka osób z zapałem się nim łamało. 
- A ja i tak nie lubię Świąt... – Mruknęła Persefona zupełnie niezadowolona, że musi brać udział w tym wszystkim.
   - Starczy tego dobrego. Zapraszam do stołu. – Beacie nareszcie udało się przekrzyczeć rozwrzeszczane towarzystwo.
   Wreszcie zasiedli do kolacji. Gokuu częstował wszystkich swoimi śledzikami, które zdecydowali się zjeść tylko nieliczni. Bea chwaliła się ciastem, które dla odmiany wszyscy chętnie zajadali. Sawa i Bai zawzięcie dyskutowali. Niestety nikt nie mógł do końca stwierdzić o co im chodzi, bo każdy gadał o czymś innym i nie słuchali się nawzajem. Po drugiej stronie stołu LaCocaina dorwał Aginę i robił jej wykład odnośnie DUKE i tego jak to z pomocą DATE KOS mogło by sobie z nimi poradzić. Skeleton z Xantax pogrążyli się w rozmowach na temat Loży.  Arahan przedstawiał tysiąc sposobów na przyrządzenie ryby, a Markuss wprowadzał Rael w szczegóły działania Frontu Wyzwolenia Szamana. Późnym wieczorem, kiedy i tak już wszyscy byli zmęczeni, Bea wysłała ich spać.
   Rano pod choinką czekały na wszystkich prezenty i o dziwo okazało się że nikt w Kings Of Shadows grzeczny nie był...

DUKE...


   Artat podał Irbis zamrożone mięso zawinięte w ściereczkę.  – Masz. Przyłóż sobie. Może nie będziesz miała siniaka. – Usiadł na przeciwko wampirzycy uważnie jej się przyglądając. Poczekał, aż usadowiła się wygodnie i przyłożyła mrożonkę do oka. – A teraz powiedz co się stało. 
- No przecież już Ci mówiłam. – Jęknęła wampirzyca.
- To powiedz jeszcze raz bo nie rozumiem... – Sapnął zniecierpliwiony Atrat.
- Alu wracał z kontroli swojego miasta, kiedy banda z DUKE go napadła. Mówię Ci... Z piętnastu ich było. No i Bea... Wiesz jaka jest nasza Bea... Złapała za fraki dwóch chłopaków od nas... Pecha mieli, że jej się pod nogi nawinęli. – Dziewczyna poprawiła się na swoim fotelu. – Oczywiście DUKE wtłukli im strasznie. Tak się wnerwiłam mówię Ci... To że chłopaki wrócili poobijani to trudno, ale żeby Beatkę tak zbić... Wyglądała jak ostatnie nieszczęście... 
- Irbis... – Artat zniecierpliwił się. – Dowiem się co Ci się stało?
- No już już... Przecież opowiadam. – Przewróciła oczami i kontynuowała. – Tak się wnerwiłam, że poszłam tam do nich. Otworzył mi Druidek. Naprawdę fajny z niego facet. Całkiem sympatyczny. Dał mi nawet trochę maści na siniaki dla Beatki. Wróciłam do zamku, a Bea w jeszcze gorszym stanie. Warga rozbita, pandy pod oczami... Dramat... Poszła się przejść i jakaś świnia z DUKE ją napadła. No to poleciałam tam znowu. Powiedziałam im co myślę. A jak wracałam De6v6il6 mnie napadł i zniszczył mój nowy płaszczyk z piór feniksa... – Chlipnęła na koniec. 
- Wariatka... – Wampir pokręcił głową i pocałował nieszczęśliwą wampirzycę w czoło.