W nocy spadł śnieg i teraz Nekropolia cała przykryta była
białą kołderką śniegu. Irbis siedziała na dachu i patrzyła na zmieniający się świat. Wreszcie dzień powoli zaczął przemieniać się w noc, a
na niebie błysnęła pierwsza gwiazda. Teraz już nie było wyjścia. Musiała
pojawić się w zamkowej tawernie na Wigilii. Nie wypadało inaczej. Podniosła się
powoli i wlazła przez małe okienko na zamkowy korytarz. Otrzepała płaszczyk ze
śniegu i ruszyła do tawerny.
Kiedy nareszcie dotarła na miejsce byli już tam wszyscy
mieszkańcy Kings Of Shadows, a także kilku gości z sąsiednich zamków. Wślizgnęła
się cicho do środka i usiadła obok Eboli. Bea właśnie składała wszystkim
życzenia, kiedy karp trafił Irbis w tył głowy. – Spóźniłaś się. – Pogroził jej
karpiem Ebola i miał dodać coś jeszcze, ale Zmora plasnęła go karpiem po
głowie. – Nie bij jej Wigilia jest... – Syknęła. – To mogła się nie spóźniać. –
Skrzywił się Ebola. – Cicho bo znowu karpiem dostaniesz. – Pogroziła Zmora.
Przez chwilę przekomarzali się walcząc na karpie. Więcej było z tego śmiechu
niż prawdziwej walki, bo już po kilku plaśnięciach ryby zaczęły się rozpadać. W
końcu sobie darowali i przyłączyli się do reszty zamku, która ściskała się i
składała sobie życzenia. Ktoś nawet wyciągnął opłatek i kilka osób z zapałem
się nim łamało.
- A ja i tak nie lubię Świąt... – Mruknęła Persefona
zupełnie niezadowolona, że musi brać udział w tym wszystkim.
- Starczy tego dobrego. Zapraszam do stołu. – Beacie nareszcie
udało się przekrzyczeć rozwrzeszczane towarzystwo.
Wreszcie zasiedli do kolacji. Gokuu częstował
wszystkich swoimi śledzikami, które zdecydowali się zjeść tylko nieliczni. Bea
chwaliła się ciastem, które dla odmiany wszyscy chętnie zajadali. Sawa i Bai
zawzięcie dyskutowali. Niestety nikt nie mógł do końca stwierdzić o co im
chodzi, bo każdy gadał o czymś innym i nie słuchali się nawzajem. Po drugiej
stronie stołu LaCocaina dorwał Aginę i robił jej wykład odnośnie DUKE i tego
jak to z pomocą DATE KOS mogło by sobie z nimi poradzić. Skeleton z Xantax
pogrążyli się w rozmowach na temat Loży.
Arahan przedstawiał tysiąc sposobów na przyrządzenie ryby, a Markuss
wprowadzał Rael w szczegóły działania Frontu Wyzwolenia Szamana. Późnym wieczorem, kiedy i tak już wszyscy byli zmęczeni, Bea wysłała ich spać.
Rano pod choinką czekały na wszystkich prezenty i o dziwo
okazało się że nikt w Kings Of Shadows grzeczny nie był...
Arazjel tylko jako jedyny jak zwykle zajął miejsce w koncie izby i przyglądał sie z daleka bawiącym i śmiejącym sie towarzyszom. Nigdy nie lubił tych świat dlatego zawsze siedział samotnie jak to przystało na klanowego outsidera. Pomyślał o tym co przeżył i o tych wszystkich wesołych wampirach i zastanowił sie czy jeszcze warto... doszedł do wniosku ze chyba tak ale nie warto psuć takiej milej atmosfery napił sie yerba i dalej siedział pogrążony samotnie w myśleniu niepokojony przez nikogo.
OdpowiedzUsuń