Artat podał Irbis zamrożone mięso zawinięte w
ściereczkę. – Masz. Przyłóż sobie. Może
nie będziesz miała siniaka. – Usiadł na przeciwko wampirzycy uważnie jej się
przyglądając. Poczekał, aż usadowiła się wygodnie i przyłożyła mrożonkę do oka.
– A teraz powiedz co się stało.
- No przecież już Ci mówiłam. – Jęknęła wampirzyca.
- To powiedz jeszcze raz bo nie rozumiem... – Sapnął zniecierpliwiony
Atrat.
- Alu wracał z kontroli swojego miasta, kiedy banda z DUKE
go napadła. Mówię Ci... Z piętnastu ich było. No i Bea... Wiesz jaka jest nasza
Bea... Złapała za fraki dwóch chłopaków od nas... Pecha mieli, że jej się pod
nogi nawinęli. – Dziewczyna poprawiła się na swoim fotelu. – Oczywiście DUKE
wtłukli im strasznie. Tak się wnerwiłam mówię Ci... To że chłopaki wrócili
poobijani to trudno, ale żeby Beatkę tak zbić... Wyglądała jak ostatnie
nieszczęście...
- Irbis... – Artat zniecierpliwił się. – Dowiem się co Ci
się stało?
- No już już... Przecież opowiadam. – Przewróciła oczami i
kontynuowała. – Tak się wnerwiłam, że poszłam tam do nich. Otworzył mi Druidek.
Naprawdę fajny z niego facet. Całkiem sympatyczny. Dał mi nawet trochę maści na
siniaki dla Beatki. Wróciłam do zamku, a Bea w jeszcze gorszym stanie. Warga rozbita, pandy pod oczami... Dramat... Poszła
się przejść i jakaś świnia z DUKE ją napadła. No to poleciałam tam znowu.
Powiedziałam im co myślę. A jak wracałam De6v6il6 mnie napadł i zniszczył mój
nowy płaszczyk z piór feniksa... – Chlipnęła na koniec.
- Wariatka... – Wampir pokręcił głową i pocałował nieszczęśliwą
wampirzycę w czoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz