Od kilku tygodni Zmora zachowywała się dziwnie. Znikała na
całe dnie, a wieczorami pojawiała się w zamkowej tawernie z palcami
poobklejanymi plastrami i nic nikomu nie chciała zdradzić. Jeszcze dziwniejsze
było to, że nagle po całym zamku zaczęły się poniewierać pałki. Gdyby nie
święta pewnie ktoś by się tym wszystkim zajął, ale że zbliżała się Wigilia nikt
nie miał do tego głowy. Cała sprawa wydała się jakiś tydzień przed Wigilią. Zmorka
zbierała pałki i pracowicie szyła z nich spódniczki dla wszystkich klanowiczów.
Bardzo eleganckie, obszyte karpią łuską. Widać było, że wampirzyca włożyła w nie
dużo serca. Oczywiście jak to zawsze bywa, kiedy pojawi się jakiś pomysł
wybuchła mała awantura. Niektóre wampiry domagały się spódniczki uszytej z
zębatych pałek, inne znowu z legendarnych, ale dzielna szwaczka była nieugięta.
Spódniczki obowiązywały jednakowe dla wszystkich.
Wstępnie spódniczki miały być uniformem na Wigilię, jednak z racji zaproszenia gości z poza
klanu ustalono, że przygotowane kreacje będą strojem sylwestrowym. Ponieważ
czasu przybyło Zmorka i Irbis przygotowały jeszcze białe koszulki z błyszczącym
napisem „Szczęśliwego Nowego Roku 2013”.
I wreszcie nadszedł długo oczekiwany sylwester. Od rana
zamek pogrążony był w przygotowaniach. Irbis, Zmora i Rael buszowały po
tawernie rozwieszając balony i konfetti. Markusss, który od rana popijał
po kryjomu i nie nadawał się do wieszania transparentu, został oddelegowany do
ustawiania stołów. Nagisa i Agina rozstawiały zastawę, a Bea zgarnęła kilku
facetów i teraz stała przed zamkiem i nadzorowała wieszanie ogromnego
transparentu.
- Arahan trochę do góry. – Przekrzywiła lekko głowę i
przyglądała się uważnie. – Bai przesuń go trochę w swoją stronę... No teraz
chyba może być. Chodźcie zobaczyć. – Bai i Arahan podeszli do Beaty i przyjrzeli
się krytycznie swemu dziełu. – Dobra Sawa podłączaj. – Zarządziła. Sawa chwilę grzebał przy
kabelkach i po chwili transparent ożył migającymi kolorowo światełkami.
„SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013 ŻYCZY KOS”
- Ładnie wyszło. – Stwierdził Arahan. – Chodźcie do zamku bo
zimno.
Wchodząc do zamku trafili akurat
na Kirindarka toczącego ogromną beczkę bimbru. Zniknął w drzwiach tawerny.
Ledwie te zamknęły się za nim, a już wybuchła awantura i słychać było odgłosy
tłuczonej zastawy. Bea zawahała się. Ostatecznie ruszyła do swojego pokoju.
Poradzą sobie i bez jej pomocy.
Kilka godzin później po
awanturach nie było już śladu. Wszystkie wampiry Kings Of Shadows bawiły się
wspólnie w tawernie. Od grającej muzyki aż się szyby w oknach trzęsły, a Ske
zapuszczał coraz to bardziej energetyczne kawałki. Markusss w przypływie
złośliwości biegał po sali i zaglądał panom pod spódniczki. Irbis próbowała
wyciągnąć Arazjela na parkiet, ale ten się uparł siedział w swoim kącie i pił.
Usiadła więc obok niego i popijała swój ulubiony likierek. Zmorka podziwiała
swoje spódniczki i to jak ładnie falowały w trakcie tańca. Zwłaszcza kiedy Rael
zaczęła tańczyć Gangnam Style.
O północy dobrze już podpite
towarzystwo dobrało się do szampanów, w wyniku czego kilka okien następnego
dnia służba zamkowa musiała wymienić. A części wystrzelonych korków do dnia
dzisiejszego nie odnaleziono. Na szczęście mimo wszystko przy fajerwerkach obyło się bez ofiar a Woolf i Vysek urządzili dla wszystkich niezapomniane widowisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz