sobota, 3 listopada 2012

Czarny smok...

   Czasami Pan Ciemności okazywał światu łaskę, chociaż nie zdarzało mu się to często. To był właśnie ten dzień. Rano wampiry obudziły się silniejsze i pełniejsze życia. Rozpierająca je energia znajdowała ujście w polowaniu na potwory silniejsze niż zwykle. I tylko Irbis była jakaś przygaszona. Jak cień kręciła się po zamku nie mogąc znaleźć w nim miejsca dla siebie. W końcu podjęła decyzję i wyszła nie mówiąc ani słowa. Pogrążona we własnych myślach nie zauważyła, że ktoś podąża jej śladem. Ciemność lasu dawała schronienie tym, którzy nie chcieli by ich widziano.
   Wampirzyca straciła rachubę czasu, nie wiedziała ile zajęło jej dotarcie na Pustynię Rozpaczy. Liczyło się tylko to że nareszcie tu dotarła. Smok też już był. Piękny i potężny, czarne łuski zdawały się pochłaniać światło księżyca. Przez jeden krótki moment Irbis żałowała, że przyszła tu sama. Widok zwierzęcia sprawił, że cała pewność siebie wyparowała nagle. Nie było jednak innego wyjścia. Musiała stoczyć tę walkę.
   Zatoczyła niewielki krąg i zaatakowała smoka od tyłu wbijając zaklęte rapiery między łuski. Zwierze zawyło, ale zanim zdążyło się obrócić Irbis zniknęła w zaroślach. Smok miotał się nie mogąc zlokalizować swego przeciwnika, kiedy kolejny celny cios pozbawił go końcówki ogona. Tym razem szczęście odwróciło się od wampirzycy. Uskakując przed smoczym ogonem wpadła prosto pod jedną z opazurzonych łap. Smok ryknął triumfalnie i już miał ją pożreć, kiedy seria pocisków wbiła się w jego ciało. Korzystając z okazji dziewczyna od turlała się na bok. Myszowaty stał kilka metrów od niej. Uśmiechnęła się na jego widok. Niespodziewane wsparcie dodało jej wiary. Tym razem naprawdę mogło się udać.  
   Nie musiała długo czekać na okazję. Smok nie mogąc dosięgnąć Myszowatego wpadł w furię. Stanął na tylnych łapach szeroko rozkładając skrzydła i odsłaniając miękki brzuch. Irbis w kilka sekund znalazła się dokładnie pod smokiem i wbiła oba rapiery wprost w jego serce. Głos zamarł smokowi w gardle. Zaskoczony spojrzał z niedowierzaniem na wampirzycę. Chciał zionąć ogniem, ale zamiast niego z jego paszczy pociekła stróżka krwi. Potężne zwierzę padło martwe u stóp wampirzycy.
   Myszowaty poklepał Irbis po ramieniu – Dobra robota. – Wampirzyca uśmiechnęła się w odpowiedzi. – Dziękuję. – Wampir odwrócił się i po chwili zniknął w ciemności. Irbis pochyliła się nad głową smoka i delikatnie dotknęła czarnych łusek. Tak długo czekała na ten moment, a teraz czegoś w tym wszystkim brakowało. Coś nie do końca było tak jak powinno.
   - Brawo. – Pan Ciemności siedział na boku martwego smoka z szyderczym uśmiechem na twarzy. Zeskoczył lekko na ziemię i podszedł do wampirzycy. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Nachylił się do niej. – Nie zawiedź mnie. – Wampirzyca zacisnęła pięści. – Wiesz, że tu wrócę. – Wysyczała. Władca zaśmiał się. – Ani przez chwilę w to nie wątpiłem. – Odwrócił się i miał już odejść kiedy coś mu się przypomniało. – Byłbym zapomniał. – Rzucił odznakę w stronę wampirzycy i rozpłynął się w ciemności.  

1 komentarz:

  1. ...WIELKA PRZEMIANA...
    miała dać nowe życie...nowe możliwości...miała pozwolić zapomnieć o przeszłości...
    Niestety...nie dla wszystkich ten eksperyment zakończył się pomyślnie...mnie nie odczłowieczył,a raczej wręcz przeciwnie...
    uczulił na niegodziwości nie-życia...
    Dała również samotność..jeszcze większą niż w śmiertelnym życiu...tęsknotę...brak zrozumienia...

    Kings of Shadows...
    Czy uda tu się zgromadzić ludzkich nie-ludzi?...
    Czy zapełnią pustkę?...

    Czas pokaże...

    OdpowiedzUsuń