- Smok nie żyje. – Cinek przysiadł się do Alukarda i zagaił konspiracyjnym szeptem. – No i co? – Alukard spojrzał na niego nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.
- No i moglibyśmy pójść po jego skarb. – Cinek tracił już cierpliwość. – Widziałem mapy Wolfa, wiem gdzie jest jaskinia. – Alukard przyjrzał mu się uważnie rozważając propozycję. Jakoś nie wierzył, że się tak łatwo wzbogacą. Z drugiej jednak strony można było spróbować i tak nie miał nic ciekawszego do roboty. – Dobra to widzimy się za pół godziny przed zamkiem. – Stwierdził wreszcie. Chciał dodać coś jeszcze, ale Cinka już nie było.
Pół godziny później pięcioro wampirów spotkało się pod zamkiem. Cinek skrzywił się na widok Marty, Huragana i Ciszy. Odciągnął Alu na bok – A oni tu po co?
- A tak na wszelki wypadek. – Zaśmiał się wampir i wrócił do grupy.
- To chodźmy. – Warknął niezadowolony Cinek. Szedł szybkim krokiem przed resztą. Tak jakby chciał się od nich odciąć. Kilka godzin później przeszło mu jednak i dołączył do grupy. W końcu z tego co słyszał złota było dużo, na pewno wystarczy dla wszystkich, a gdyby jakimś cudem smok ożył pomoc się przyda.
Wejście do doliny Złotej Wieży było wąskie, a mimo to widać było przez nie błyszczącą w słońcu legendarną Złotą Wieżę. Przez kilka sekund zachwycali się tym widokiem, po czym ruszyli dalej śladami Wolfa. Tak jak on trzymali się blisko ściany i po chwili zobaczyli szczelinę. W tym miejscu Alukard przejął dowodzenie. Rola Cinka skończyła się. Wyciągnął swoją broń i ostrożnie przecisnął się przez szczelinę.
Smok tam był i wcale nie wyglądał na martwego. Siedział dumnie wyprostowany z ogonem zawiniętym wokół góry złota. Cinek otworzył buzię z wrażenia. – Ile złota... – Marta spojrzała na niego. – Jaki wielki smok. – Poprawiła go.
Alu wskazał wampirom kilka skalnych półek, z których jego zdaniem mieliby dogodne pozycje do strzału. Sam ostrożnie podkradł się do smoka. Cisza, który wszedł do jaskini ostatni szybko zorientował się w sytuacji i ruszył za nim.
Walka nie trwała długo. Otoczony ze wszystkich stron smok nie miał szans. Alukard dobił go odcinając mu głowę. W chwili gdy smok oddawał swój ostatni oddech pojawił się Pan Ciemności. Podszedł do zakrwawionego wampira i spojrzał mu w oczy. Uśmiechnął się paskudnie. – Odznaka dla Pana. – Zakpił przypinając do kurtki Alu Odznakę Łowcy Złotych Smoków. – Gratuluję. – Syknął i jednym ruchem dłoni odesłał ich wprost do zamku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz