poniedziałek, 19 listopada 2012

Król Julian

   Ostatnio Kings Of Shadows zrobiło się jakieś leniwe i nawet w tawernie wcześniej tętniącej życiem panował jakiś marazm. Zajętych było raptem kilka foteli, a znudzona obsługa ziewała dyskretnie. Wreszcie Gokuu wstał i przeciągnął się. – No pora iść zrobić kilka śledzi. – Irbis spojrzała na niego z przerażeniem. – Zamkną kolejną budkę z chińszczyzną. – Gokuu puścił uwagę mimo uszu. – A wczoraj jadłem kawior. Też dobre. – Mamrotał do siebie w drodze do drzwi. – To dzieci też jesz? – Irbis zrobiła wielkie oczy. Spoglądała to na Gokuu to na Beatkę. Ta tylko zachichotała – Kawior jest dobry. Tylko strasznie po nim suszy. – Tego już dla młodej wampirzycy było za dużo. Zerwała się ze swojego miejsca i poleciała do kibelka. Wróciła chwilę później blada jak ściana. - Co jej się stało? – Arahan zdezorientowany nie bardzo wiedział co się dzieje. Irbis klapnęła ciężko na fotelu przed kominkiem i złapała kubek z herbatą.
- Arahan za rzadko tu bywasz to nie wiesz. Gokuu robi śledzie z chińczyków. – Bea pospieszyła z wyjaśnieniami. - W Kronikach też o tym było. Szukaj pod „Możesz mnie przelecieć”.
- Co ja? Co o mnie? – Julka weszła do tawerny stukając obcasami bardzo wysokich butów. Rozejrzała się szybko trochę rozczarowana, że nie ma w tawernie całego klanu. – Poszedł by ktoś ze mną przeszukać slamsy? – Chwilę postała, poczekała, ale że nikt się nie zgłosił to poszła szukać gdzie indziej.  
   Jakiś czas później drzwi tawerny otworzyły się z hukiem. W progu stanął wampir w szkarłatnym płaszczu obszytym puchatym futrem z koroną na głowie. – Jeszcze kilku poddanych do slamsów proszonych. – Zakrzyknął i popatrzył na zebranych wyczekująco. Irbis przyglądała mu się przez chwilę. Jakiś się znajomy wydawał. Wreszcie nie wytrzymała i podeszła do niego. Obeszła go ostrożnie dookoła. – A kto ty jesteś?
– Wampir zrobił urażoną minę. – Jam jest Król Julian.
- Julka? – Wampirzyca cofnęła się o krok uważnie się przyglądając przybyszowi. – Czemu jesteś chłopcem...
- Jestem Król Julian wszystko mi wolno! – Julek przybrał jeszcze dziwniejszą pozę dumnie wypychając pierś do przodu. – Płeć też mogę sobie wybrać. Dziś jestem Julian jutro Julka. – Widząc totalny brak zrozumienia na twarzach zebranych odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. Coś mu się jednak przypomniało bo odwrócił się, zmierzył wszystkich spojrzeniem, które zapewne miało być groźne i zawołał. – Kocmołychy jestem królem wszystko mi wolno!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz