Leniwe sobotnie popołudnie,a takie nie zdarzają się często. Żadnych awantur, nikt nie szuka ekipy na ekspedycję, nawet Bea odpuściła dzisiaj ćwiczenia. Korzystając więc z wolnego czasu większość wampirów zajęła się swoimi sprawami. W zamku panowała cisza niemal idealna. Kilka rozleniwionych mieszkańców, nie mających akurat nic lepszego do zrobienia zabłądziło do tawerny. Porozkładali się na fotelach i wsłuchiwali w płynącą z głośników muzykę lub rozmawiali cicho.
- A wiecie co to jest foch? – Alukard zagadał zgromadzone wokół niego wampirzyce.
- No co to jest? – Zainteresowała się Bea.
- Spotykają się dwie koleżanki. Jedna taka szara myszka, a druga umalowana, ubrana, super samochód itp. I ta pierwsza się pyta „Jak Ty to robisz, że Cię stać na to wszystko?” „Strzelam FOCHA” Pierwsza przemyślała sprawę i postanowiła spróbować. Następnym razem spotykają się i ta pierwsza ma wielkie limo pod okiem. „Co Ci się stało?” Zainteresowała się ta druga. „Jak to co? Strzeliłam focha. Powiedziałam, że nie będę sprzątać, gotować i prać.” Druga złapała się za głowę „Głupolu! Przecież mi chodziło o FOCHA, czyli Fachowe Obciąganie Ch...” – Wampirzyce parsknęły śmiechem.
- Dobre. Przypomnę jak któryś z panów strzeli focha. – Zaśmiała się Bea.
- Gdzie on jest? – Sielankę przerwała wściekła Agina. Tak energicznie otworzyła drzwi do tawerny, że uderzyły o ścianę i posypał się tynk. – Za chwilę będzie o jednego wampira mniej w tym klanie. Bo zabiję Arahana jak go znajdę.
- Nie zabijaj go, bo będzie o dwa wampiry mniej. – Zmartwiła się Irbis, ale Agisa już tego nie słyszała bo wyszła trzaskając drzwiami. Wampiry spojrzały na siebie zaskoczone i wróciły do swojego lenistwa. Po chwili piętro wyżej rozległ się potężny huk, a zaraz potem kilka rzeczy rozbiło się on podłogę. – Oni nam zdemolują zamek. – Gokuu z niepokojem przyglądał się sufitowi jakby miał spaść im na głowy.
- Żeby się tylko nie okazało, że trzeba będzie świeczki palić i paczki do więzienia wysyłać. – Irbis z niedowierzaniem pokręciła głową.
- Dobra. Idę sprawdzić co tam się dzieje. – Gokuu był w połowie drogi do drzwi kiedy Arahan i Agina weszli objęci do tawerny.
- O żyjesz. – Irbis ucieszyła się na widok Arahana.
- Jeszcze trochę pożyje. – Agina szturchnęła Arahana biodrem. – Ale pożegnajcie się bo już niedługo.
- Nie tak łatwo mnie zabić. Twardy jestem. – Wampir puścił oczko do Irbis.
- To dobrze bo mieliśmy się napić. – Zaśmiał się Gokuu i zabrał Arahana prosto do baru, gdzie przysiedli się do butelki podanej im przez barmankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz