Na drzwiach tawerny jakiś dowcipniś powiesił dość koślawy napis „Klub AA”. Markusss przyjrzał mu się uważnie usiłując przeczytać. W końcu poddał się, zapukał używając obu nóg i wszedł do środka budząc ogólne zainteresowanie. Zataczając się lekko powędrował wprost do baru, gdzie barmanka czekała już na niego z drinkiem. Uśmiechnął się na ten widok i usiadł tuż obok stołka boleśnie obijając sobie tyłek. Na sali rozległo się kilka cichych parsknięć, które Markusss stłumił jednym groźnym spojrzeniem. Wszyscy zajęli się swoimi sprawami i tylko pozornie nikt nie przyglądał się jego drugiej próbie zdobycia stołka. Tym razem już udanej.
Irbis z powątpiewaniem przyglądała się sałatce, którą zmajstrował i teraz ze smakiem zajadał Gokuu. Ogórek kiszony, pomidor, cebula i ocet... Wzruszyła ramionami. W końcu z pewnością to lepsze niż te śledzie, które wieczorami wytwarzał z Chińczyków, a potem zjadał przy wódeczce. Pogrążona w myślach aż podskoczyła, kiedy do ich tawerny wpadł wściekły Dziku.
- I co to ma być! – Wrzeszczał od progu pokazując na Króla Juliana palcem. – Tyle awantur o to, że mamy Was nie atakować. A ona się na mnie rzuciła! W moim własnym mieście.
Julka wzruszyła tylko ramionami i pociągnęła łyk swojego kolorowego drinka. – No i co się tak awanturujesz? Możesz mnie w ramach rekompensaty przelecieć. Będę na Ciebie czekać nago u siebie w mieście za jakieś piętnaście minut. – Dopiła drinka i ruszyła do wyjścia ściągając płaszcz i rzucając go w kąt tawerny. – Wrócę tu po niego. – Puściła oczko Dzikowi.
Chłopak spojrzał na nią nie bardzo wiedząc czy żartuje czy mówi serio. Zaczerwienił się więc tylko. – Nie trzeba. Mamy w końcu umowę. Nie będę atakował kobiety. – Syknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Jula spojrzała na Szefową lekko zaskoczona. – Czy ja mu się nie podobam? – Przyjrzała się sobie krytycznie. Jedynym komentarzem Beaty na ten temat był szczery wybuch śmiechu. Julka po raz drugi wzruszyła ramionami i wróciła na swoje miejsce, aby Markusss mógł jej dalej opowiadać o swoich zakupowych planach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz