Kiedy tylko Irbis opuściła bezpieczne mury zamku Kings Of Shadows otoczył ją potężny, złowrogi las. Za dnia było to miejsce niezbyt przyjemne, ale dopiero w nocy stawało się naprawdę przerażające. Dziwne, nieludzkie cienie tańczyły między drzewami, powoli otaczając śmiałka który wszedł na ich terytorium. Z wysokich koron drzew dobiegały dźwięki, które w ludziach i wampirach budziły zimny, pierwotny strach. Mimo iż wampirzyca starała się zachować zimną krew wkrótce zaczęła biec. Byle jak najszybciej dotrzeć do Ciszy i wreszcie wydostać się z tego upiornego miejsca. Kilka razy wydawało jej się, że słyszy między drzewami śmiech przyjaciół. Jednak była to tylko kolejna sztuczka lasu mająca zwabić wędrowca w jakąś upiorną pułapkę. Irbis wolała się nad tym nie zastanawiać. Teraz znów usłyszała wesoły śmiech. Zatrzymała się na chwilę nadsłuchując. Tym razem to musieli być oni. Źródło głosów znajdowało się gdzieś przed nią. Na wszelki wypadek jednak wyciągnęła swoje rapiery i powoli, najciszej jak potrafiła ruszyła w ich stronę. Słowa nie są wstanie opisać jak wielka była jej ulga kiedy zza drzew wyłoniły się znajome sylwetki. Natychmiast schowała rapiery do pochew i potykając się popędziła do przyjaciół.
- Hej. Spokojnie nikt Cię przecież nie goni. - Zaśmiał się Cisza na widok przerażonej wampirzycy. Jedyną odpowiedzią jaką uzyskał był piorunujący wzrok Irbis. - Słowo daję pierwszy raz widzę wampira który boi się ciemności... - Mruknął do siebie i poprowadził drużynę prosto w stronę Wielkiego Stepu.
Las skończył się równie gwałtownie jak się zaczął ustępując miejsca porośniętemu trawą stepowi. Cisza zaśmiał się kpiąco. - To będzie łatwe. - Śmiało ruszył wprost na równinę. Reszta wymieniła między sobą kpiące uśmieszki i ruszyła za nim. Tylko Agina została lekko z tyłu jej wampirzy instynkt alarmował, że w tej ciszy nie wszystko jest w porządku. W końcu i ona rozglądając się na boki weszła ostrożnie na trawę. Te kilka sekund zwłoki pozwoliły jej uniknąć pierwszego ataku hydry, która nagle wyłoniła się zza kępy szczególnie wysokiej trawy. Wampirzyca w ostatniej chwili odskoczyła w bok przed jedną z zabójczych głów. Kątem oka zobaczyła jak dwie pozostałe zatapiają swoje kły w ciele Ciszy. Potwór już miał zaatakować Aginę ponownie, kiedy jeden z rapierów Irbis trafił go w długą szyję. Hydra syknęła rozwścieczona skupiając na Irbisce całą swoją uwagę. Ten moment właśnie wykorzystał Cinek do rzucenia czaru. Hydra zastygła w bezruchu, a wampiry rzuciły się na nią jak wściekłe psy. Irbis okładała ją swymi ostrzami, a Cinek z Aginą rozpoczęli ostrzał.
Kule raz po raz przebijały grubą skórę, żadna jednak nie okazała się śmiertelna...
Spanikowane wampiry traciły koncentrację i wreszcie czar został złamany. Głowy z prędkością błyskawicy wystrzeliły w stronę napastników. Dwie z nich dosięgły Irbis powalając ją na ziemię. - Uważaj! -Wrzasnął Cinek. Chwilę później zdał sobie sprawę z tego jak wielki był to błąd. Wszystkie trzy głowy zaatakowały go równocześnie. Dla niego walka już się skończyła. Osamotniona i przerażona Agina próbowała jeszcze strzelać, ale ręce tak jej się trzęsły, że tylko kilka kul trafiło w cel...
Walka była skończona. Cztery wampiry leżały na ziemi bez ruchu czekając aż hydra znudzi się krążeniem między nimi i odejdzie. Minuty ciągnęły się niczym godziny. Wreszcie potwór zainteresował się czymś innym i oddalił się od pobojowiska. Nie czekając dłużej wampiry poderwały się do biegu. Zatrzymali się dopiero tuż przed bramą wejściową zamku. Otrząsnęli się z błota. Popoprawiali ubłocone, stargane ubrania i po cichutku postanowili wślizgnąć się do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz